Cała praca nad utworem zaczęła się od telefonu Marka Kościkiewicza do Artura Gadowskiego, który brzmiał mniej więcej tak:
Mam propozycję zrobienia muzyki do filmu. Robię piosenkę i chcę tam usłyszeć twój głos...
Marek Kościkiewicz
Owym filmem była oczywiście komedia reżyserowana przez Janusza Zaorskiego „Szczęśliwego Nowego Jorku”, opisująca losy polskich emigrantów. Propozycja Kościkiewicza zadziałały na Artura Gadowskiego jak płachta na byka, co poskutkowało tym, że wokalista niezwłocznie pojechał do CSS Studio na warszawskim Bemowie i postanowił zamienić słowa w czyny. Na miejscu zastał producenta Michała Przytułę, który zaprezentował mu zarys podkładu, składający się z bębnów, basu i klawiszy.
Cały czas Michał mówił, żebym wyobraził sobie, że tam jeszcze będą grały gitary, że tak to muszę śpiewać, jakby one tam były.
Artur Gadowski
Końcowy efekt współpracy wokalista usłyszał dopiero w radiu. Był zaskoczony, bo gitar, które słychać w piosence, nie uświadczył podczas sesji nagraniowej, a jego kwestia wokalna pasowała idealnie pod to tło.
Słowa piosenki bardzo mocno korelują z obrazem przedstawiającym losy bohaterów filmu „Szczęśliwego Nowego Jorku”. Opowiadają o człowieku, który stracił sens życia, a zarówno chciałby odkryć po co tak na prawdę ktoś go zesłał na ten świat. Druga zwrotka piosenki powstała na tak zwanym „kolanie” i być może to sprawiło, że zwrotki nie łączą się jakimś wspólnym wątkiem tematyczny.
Pytam Michała Przytułę, ale jaka jest melodia? Pytam, gdzie tekst? Okazuje się, że jest jedna zwrotka i refren. On odpowiada, że zaraz Marek Kościkiewicz ma dowieść resztę. I tak to powstało. Stanąłem za mikrofonem, nagrałem tę pierwszą zwrotkę, refren, a Marek w tym czasie przyjechał, siedział w studiu i pisał drugą.
Artur Gadowski
Utwór zapoczątkował solową karierę Artura Gadowskiego.
- Łukasz Saturczak- IRA Bo jest paru ludzi