W przypadku tej rockowej ballady, można powiedzieć, że została zainspirowana prawdziwymi, ludzkimi emocjami. Nie chodzi tutaj o miłość, jak w przypadku tego rodzaju piosenek zazwyczaj bywa, ale o śmierć. Muzyka została skomponowana w Opolu przez Andrzeja Nowaka, pod wpływem emocji związanych z odejściem bliskiego przyjaciela. Inspiracja narzuciła zrozumiały patos.
Przybiła mnie wiadomość o śmierci kolegi. Śmierci w głupi sposób, bo z przedawkowania. Chodzi o Krzyśka, mojego bardzo dobrego kolegę ze szkoły, wesołego i inteligentnego człowieka, z którym widywaliśmy się codziennie. Ja też byłem hipisem- z włosami do pasa, ale takim uprawiającym sport, silnym i nie strachliwym. Sam wtedy ani później nie brałem, aby nie tracić radości życia. Niedługo po tym zdarzeniu włączam telewizor, a tam informacja o zatrzymaniu chyba w Gdyni przemytu na statku 52 kg heroiny. Wtedy już miałem temat, ułożony ze łzami w oczach z obrazem Krzyśka. To nie jest mój ulubiony utwór. Nie lubię go grać, bo tedy stają mi przed oczami ludzie, których już nie ma. Ale kiedy gram, zamykam oczy i odlatuje.
Andrzej Nowak
Harmonicznie utwór nie jest skomplikowany. Tonacja mollowa, powtarzające się trzy akordy w zwrotce i dwa w refrenie. Wartością dodaną, ozdobnikiem i klamrą spinającą wszystko w całość jest tutaj mini solo zagrane na basie.
To ja wymyśliłem, że będzie partia basu na początku i końcu, bo jakoś tak rozkładały się akordy. Ale to co gra bas, z fajnym rezultatem ułożył na próbie Janusz Niekrasza. Słychać, że miał ciągotki do jazzu. Bas bez progowy jest tylko dlatego, że innego nie miałem. Taki kupiłem, więc na takim grał. Jak teraz na koncertach gra na progowym, efekt nie jest równie dobry.
Andrzej Nowak
Rolę łącznika pomiędzy słowami, a instrumentami przyjął Marek Piekarczyk. Wokalista w kontekście ballady, chciał uniknąć, jak to określa zespół „dziamgania o miłości”. Utwór finalnie zarejestrowano pod koniec 1981 roku w krakowski Teatrze STU.
Podczas nagrania byłem w studio sam, wziąłem do ręki mikrofon, zapaliłem świeczkę, przyczepiłem do pulpitu kartkę z tekstem i śpiewając czułem się jak na kameralnej scenie. Utwór jest trudny emocjonalnie i trudny wokalnie. Wszyscy, którzy to śpiewają mają poważne trudności.
Marek Piekarczyk
Tekst powstał niezależnie od muzyki i miało to miejsce kilka dobrych lat przed scaleniem tych dwóch części w całość. Co ciekawe, inspiracją do napisania tak głębokich emocjonalnie słów była również śmierć bliskiej osoby. Jacek Rzehak miał wówczas 17 lat i uczęszczał do szkoły średniej.
Latem 1973 roku okazało się, że mój przyjaciel popełnił samobójstwo. Niby nie było wiadomo dlaczego, ale mówiło się, że pewnie coś brał. To były czasy hipisowskie. Wtedy pierwszy raz otarłem się o śmierć, co w młodym wieku licealisty robiło straszne wrażenie. Nigdy nie dorabiałem do tej piosenki ideologii. To się działo poza moją kontrolą. Uznanie dla tego utworu szalenie mnie cieszyło, ale też to, ile ten tekst znaczy dla wielu ludzi, zawsze wprawiało w zakłopotanie. Czyli mam mieszane uczucia. Ja tylko przelałem swoje przeżycia po śmierci przyjaciela. Ale teraz, po latach, uważam, że to bardzo fajne.
Jacek Rzehak
Z biegiem lat hit TSA stawał się jednym z hymnów polskiego rocka, a jego legenda rosła wraz z listą osób, pamięci których wokalista zespołu dedykował utwór na koncertach. Byli to między innymi takie nazwiska jak: Riedel, Niemen czy Nalepa oraz fani i przyjaciele zespołu.
Do „51” nawiązuje utwór „52 dla przyjaciół”, którego wymowa jest już jasna i optymistyczna.
Utwór trafił do filmu „Pod Mocnym Aniołem” Wojciecha Smarzowskiego.
- Jan Skaradziński, Konrad Wojciechowski- Piosenka musi posiadać tekst. I muzykę.