Układanie kompozycji „Ezoterycznego Poznania” przypominało za każdym razem ten sam proces. Wokalista i lider zespołu odgrywał i odśpiewywał piosenkę, a reszta zespoły była odpowiedzialna za jej ucywilizowanie i ubranie w ramy rytmiczne. Utwór to klasyczny przykład Pidżamowego ska.
Usiadłem z gitarą w sali prób, tak jak się siada przy ognisku i wykonałem tę piosenkę. Dowiedziałem się po latach, że kiedy przyniosłem i zagrałem kolegom z zespołu swoją wersję, to tuż po moim wyjściu z próby nasz ówczesny basista Jacek Kąkolewski stał i walił głową o ścianę marudząc, że: „Takiego syfu, to jeszcze, w życiu nie słyszał”. Ale miałem przeczucie graniczące z pewnością, że robimy murowany hit. Dlatego naciskałem, aby nagrać. Lider jest po to w zespole, żeby postawić na swoim. „Będziemy żyć dzięki tej piosence jeszcze wiele lat”- tak im powiedziałem i miałem rację.
Krzysztof Grabowski
Sesja nagraniowa kosztowała Grabaża sporo zdrowia, bo nagrania odbywały się w przerwach pracy wykonawców discopolowych, kiedy oni wychodzili na obiad.
Mieliśmy wtedy około dwóch, trzech godzin na nagrania, z tym że godzinę zajmowało ustawianie konsolety i pieczołowite podłączanie kabli. A kiedy koledzy od disco polo wracali po przerwie, wszystkie z trudem podłączone kable wyjmowali i wkładali od nowa wedle własnych potrzeb. Robili co chcieli, bo mieli kasę i pierwszeństwo w studiu.
Krzysztof Grabowski
Tekst utworu to swoista przestroga przed ciemnymi zakamarkami Poznania- miasta w którym urodził się i mieszka autor. Inspiracji twórczych dostarczało samo życie. Jedną z nich były późne powroty z pracy. Krzysztof Grabowski pracował wówczas w radiu, gdzie co poniedziałek i środę odbywał nocne dyżury. Po nich wracał do domu trasą mijając między innymi plac Cyryla Ratajskiego. W owym czasie stacjonowała tam rosyjska mafia, która sprowadzała zza wschodniej granicy kobiety do świadczenia usług miłosnych- „Tania błyskawiczna miłość, na ruskich rejestracjach”. Mafia nie tylko trzęsła miastem, ale we własnym gronie walczyła o panowanie w poznańskim światku przestępczym. W Poznaniu to były czasy, kiedy młodzież, która nie szła ani do wojska, ani na studia, szła do mafii. Kolejną inspiracją było osiedle, na którym mieszkał Grabaż. Jego blok znajdował się nieopodal Parku Gagarina, po którym grasowali ekshibicjoniści. To właśnie „tym dziwnym gościom” poświęcony jest fragment „Cichy skwer, a pod latarniami spacerują dziwni goście, nic nie noszą pod płaszczami”. W tekście nie mogło zabraknąć również przestrogi dotyczącej najniebezpieczniejszej części miasta- Wildze. W latach 80. można było tam kupić pierwsze filmy dla dorosłych oraz odzieżowe rarytasy, nie zawsze oryginalnego pochodzenia. Utwór tekstowo kojarzyć się może ze „Strzeż się tych miejsc” Klausa Mitffocha, w którym Lech Janerka przestrzega przed mrocznym Wrocławiem. Podobną tematykę podjął również zespół Happysad w utworze „Poznański”, w którym na swój sposób przedstawia przykre kulisy stolicy Wielkopolski.
Utwór przypomina „Passangera” Iggiego Popa, z uwagi na wstęp oraz onomatopeiczny śpiew wokalisty.
Aby opłacić studio Grabaż musiał zapożyczyć się u swojego brata, na kwotę dorównującą czterem miesięcznym pensjom w jego ówczesnej pracy.
Zdjęcia do teledysku nakręcono w wagonie tramwaju, który woził muzyków po różnych częściach Poznania.